– To najlepszy lek dla takich jak pan – rzekł. – A teraz proszę mówić!
Morris wypił i policzki mu się zaróżowiły.
– Mogę to wszystko wyrazić jednym zdaniem – rzekł. – Detektyw depcze nam po piętach.
McMurdo spojrzał na niego ze zdziwieniem.
– Człowieku, pan chyba zwariował! Czyż nie mamy tu pełno policji i detektywów? I co z tego?
– Nie, nie chodzi o nikogo z miejscowych. Znamy ich wszystkich, jak pan wie, i nic nam nie mogą zrobić. Ale czy pan słyszał o Pinkertonie?
– To często spotykane nazwisko.
– Może mi pan wierzyć, że jak jego ludzie wsiądą komu na kark, to mu żyć nie dadzą. To nie państwowa instytucja, ale poważna agencja, której zależy na wynikach i która wszystkimi środkami, prawem czy bezprawiem, dąży do celu. Jeśli któryś z ludzi Pinkertona wkręcił się do nas, to wszyscy jesteśmy zgubieni.”
Arthur Conan Doyle, Dolina Trwogi, Warszawa 1998, s. 153
Cytat w oryginale:
McMurdo looked at the man earnestly. He was trembling in every limb. He poured some whisky into a glass and handed it to him. "That's the physic for the likes of you," said he. "Now let me hear of it."
Morris drank, and his white face took a tinge of colour. "I can tell it to you all in one sentence," said he. "There's a detective on our trail."
McMurdo stared at him in astonishment. "Why, man, you're crazy," he said. "Isn't the place full of police and detectives and what harm did they ever do us?"
"No, no, it's no man of the district. As you say, we know them, and it is little that they can do. But you've heard of Pinkerton's?"
"I've read of some folk of that name."
"Well, you can take it from me you've no show when they are on your trail. It's not a take-it-or-miss-it government concern. It's a dead earnest business proposition that's out for results and keeps out till by hook or crook it gets them. If a Pinkerton man is deep in this business, we are all destroyed."
Arthur Conan Doyle, The Valley Of Fear, Part 2: The Scowrers, Chapter 6: Danger
Morris wypił i policzki mu się zaróżowiły.
– Mogę to wszystko wyrazić jednym zdaniem – rzekł. – Detektyw depcze nam po piętach.
McMurdo spojrzał na niego ze zdziwieniem.
– Człowieku, pan chyba zwariował! Czyż nie mamy tu pełno policji i detektywów? I co z tego?
– Nie, nie chodzi o nikogo z miejscowych. Znamy ich wszystkich, jak pan wie, i nic nam nie mogą zrobić. Ale czy pan słyszał o Pinkertonie?
– To często spotykane nazwisko.
– Może mi pan wierzyć, że jak jego ludzie wsiądą komu na kark, to mu żyć nie dadzą. To nie państwowa instytucja, ale poważna agencja, której zależy na wynikach i która wszystkimi środkami, prawem czy bezprawiem, dąży do celu. Jeśli któryś z ludzi Pinkertona wkręcił się do nas, to wszyscy jesteśmy zgubieni.”
Arthur Conan Doyle, Dolina Trwogi, Warszawa 1998, s. 153
Cytat w oryginale:
McMurdo looked at the man earnestly. He was trembling in every limb. He poured some whisky into a glass and handed it to him. "That's the physic for the likes of you," said he. "Now let me hear of it."
Morris drank, and his white face took a tinge of colour. "I can tell it to you all in one sentence," said he. "There's a detective on our trail."
McMurdo stared at him in astonishment. "Why, man, you're crazy," he said. "Isn't the place full of police and detectives and what harm did they ever do us?"
"No, no, it's no man of the district. As you say, we know them, and it is little that they can do. But you've heard of Pinkerton's?"
"I've read of some folk of that name."
"Well, you can take it from me you've no show when they are on your trail. It's not a take-it-or-miss-it government concern. It's a dead earnest business proposition that's out for results and keeps out till by hook or crook it gets them. If a Pinkerton man is deep in this business, we are all destroyed."
Arthur Conan Doyle, The Valley Of Fear, Part 2: The Scowrers, Chapter 6: Danger
No comments:
Post a Comment